Czyli kilka słów o mojej najnowszej powieści.
Jak wiecie, bo wiele razy o tym wspominałam, tworzenie POWROTÓW i II wydania VANILLA SCENT było dla mnie co najmniej wykańczające. Czułam się tak przytłoczona tymi historiami, że na jakiś czas dałam sobie spokój z pisaniem... Musiałam odłożyć to w kąt, bo czułam, że nie jestem w stanie napisać niczego sensownego.
Na 2024 rok planowałam zupełnie inne rzeczy. Chciałam ruszyć z własną księgarnią, ale ten projekt musi jeszcze poczekać. Nie wiem tylko, czy do 2025 roku, czy może jeszcze w 2024 uda mi się coś z tym zrobić, ale czas pokaże.
Wiecie, że wybrałam self-publishing jako swój sposób wydawania książek, bo bardzo cenię sobie własne tempo działania i nie potrzebuję sztywnych, narzuconych mi zasad i terminów. Problem polegał na tym, że te zasady narzucałam sobie sama, co sprawiało, że nie miałam najmniejszej ochoty za nimi podążać. Zapełniony po brzegi kalendarz tylko działał mi na nerwy i sprawiał, że traciłam jakąkolwiek motywację...
Miałam kilka pomysłów na historie inne, niż moje dotychczasowe. Tylko nie bardzo wiedziałam co mam z tym zrobić. Pomysły te dojrzewały we mnie przez ponad pół roku.
I właśnie tak wpadłam na stworzenie ABY NIEBO ZNÓW STAŁO SIĘ BŁĘKITNE.
Główna bohaterka, Ingrid Inge Costa, jest młodą kobietą, która właśnie się rozwiodła. Na dodatek, mając serdecznie dość swojego sztywnego życia w Warszawie, w jeden weekend podejmuje decyzję o przeprowadzce do Jastarni. Kupuje tam starą ruderę, z zamiarem otworzenia w niej pensjonatu. Na miejscu poznaje młodego sąsiada - Ignacego Kwiatkowskiego, który oprócz pomocy w remoncie tej starej rudery, stanie się dla mnie kimś naprawdę bliskim.
Kilka słów o bohaterach:
Trochę o tym, czym jest ta opowieść:
W zamyśle ma to być letnia historia, z małym dramatem w tle. Coś jak SEVENTEEN. Coś, co da nam mnóstwo emocji, pięknych chwil i jak zawsze - wywoła refleksję. Chcę, by była to idealna historia na długie, letnie wieczory i upalne dni. Chcę, by była to estetyczna książka, napisana w nieco inny sposób, niż zazwyczaj.
Premierę przewiduję na lato 2024. Ale o dokładnej dacie jeszcze Was poinformuję, bo sama nie wiem, kiedy to dokładnie nastąpi.
I właśnie o taką swobodę w działaniu mi chodziło. Robię to wszystko, bo chcę, a nie dlatego, że muszę. Poza tym przez tę niemal 7-miesięczną przerwę nauczyłam się jednej bardzo ważnej rzeczy - czasami trzeba odpuścić. I to wcale nie jest oznaka słabości, ani porażki.
W zamyśle, historia ta ma opowiadać o szukaniu samej siebie po ciężkim etapie w życiu i oczywiście - o miłości. Miłości dobrej, czystej. Bez żadnych gierek, intryg i kłamstw. Może będzie to nieco cukrowe, ale chyba właśnie taką mam potrzebę, by coś takiego stworzyć.
Więcej informacji wkrótce.
Love ya!